Maestro to film biograficzny z roku 2023, który zabiera widzów w podróż przez życie Leonarda Bernsteina – jednego z najwybitniejszych amerykańskich kompozytorów i dyrygentów. Jego postać, kreowana przez Bradleya Coopera, ożywa na ekranie w pełnym dramatyzmu i historycznych niuansów portrecie. Produkcja, choć zaliczana do gatunków dramatu i historii, ukazuje wybrane fragmenty kariery i życia osobistego geniusza muzyki klasycznej, jednak nie rozwija w pełni jego pełnego życiorysu. Film przemawia siłą obrazu i wybitnych kreacji aktorskich, z Carey Mulligan i Mattem Bomerem na czele, lecz pozostawia lukę w głębszym zrozumieniu postaci Bernsteina. Wspomnienia widza o osobistych doświadczeniach z Bernsteinem podczas dziecięcych koncertów w Lincoln Center nadają perspektywy na niezwykły talent pedagogiczny kompozytora, który umiał zafascynować muzyką klasyczną całe pokolenia. Wielka szkoda, że film nie eksploruje bardziej tych aspektów jego kariery, ani nie zagłębia się w ważne momenty, takie jak lata nauki na Harvardzie czy praca w Europie. Mijające fragmenty jego dzieł, jak Candide czy Missa Brevis, przemykają bez dodania kontekstu kompozycyjnego czy kreatywnego procesu, którym żył Bernstein.Mimo tych niedociągnięć, wizualne aspekty filmu są zachwycające, a scena w St John of the Divine opisana jako jedna z najwspanialszych muzycznych scen w historii kina. Bradley Cooper, na którego wykon wykonanie dyrygentury oraz odtworzenie charakterystycznych cech Bernsteina zasługują na najwyższą pochwałę, staje się żywym obrazem dyrygenta. Prowadzi jednak do pytania, o co reżyserowi chodziło w tym filmie, skoro, mimo świetnych aktorów i oprawy wizualnej, wydaje się, że publiczność oczekuje więcej treści i pogłębienia historii tego wielkiego człowieka. Seksapil stylu, który dominuje w Maestro, nie zawsze wystarcza, by nasycić chęć zrozumienia i połączenia z życiem przedstawianej postaci.